Ofiarom Stanu Wojennego

Kiedy w latach 1989-1991 Sejmowa Komisja Nadzwyczajna do Zbadania Działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, na czele której stanął Jan Maria Rokita opracowywała listę śmiertelnych ofiar stanu wojennego, wśród rozpatrywanych ofiar znalazło się również nazwisko absolwenta kcyńskiej szkoły podstawowej oraz kcyńskiego Liceum Ogólnokształcącego im. Karola Libelta (od września bieżącego roku kcyńskie liceum wchodzi w skład Zespołu Szkół Technicznych, gdzie niegdyś funkcjonowała kcyńska podstawówka) Wojciecha Cieślewicza.

Ciężko pobity milicyjnymi pałkami na Moście Teatralnym w Poznaniu w dniu 13 lutego 1982 r. około godziny 17.30 przez grupę kilku (ok. 4-6) funkcjonariuszy Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej, w wyniku tego pobicia zmarł około godziny 6.00 rano 2 marca 1982 r. Wojtek, jak każdy inny młody człowiek w jego wieku (19 lat) , opuszczając w 1972 r. rodzinną Kcynię ma sprecyzowane plany życiowe. Chce ukończyć studia, i być dziennikarzem. Jak wspominają po latach Jego rówieśnicy ma ku temu odpowiednie predyspozycje. To tu, w kcyńskim ogólniaku angażuje się w redagowanie tekstów w gazetce „Echo Szkoły”. Wielką Jego pasją jest sport i już w szkole podstawowej wykazuje się zdolnościami w tej dziedzinie życia. Zawsze uśmiechnięty, pogodny, żądny wiedzy, konsekwentny w dążeniu do obranego celu na miejsce swego dorosłego życia wybiera Poznań. Tam studiuje, rozpoczyna pierwszą pracę. Dużo podróżuje po krajach Europy. Ma jasno sprecyzowane poglądy polityczne. Już wtedy interesuje się Nim bezpieka. Podjęcie przez W. Cieślewicza studiów podyplomowych z dziennikarstwa w Warszawie powodują opuszczenie na czas studiów Poznania. Równocześnie pisze artykuły najczęściej z zakresu sportu. Przeprowadza wywiad ze Zbigniewem Bońkiem. Z dyplomem ukończonych studiów dziennikarskich W. Cieślewicz w grudniu 1981 r. pojawia się w redakcji Głosu Wielkopolskiego. Pracę ma rozpocząć w poniedziałek 14 grudnia 1981 r. Za pół roku ma wziąć ślub z Teresą, z którą planuje długie i szczęśliwe życie…

Wydarzenia z niedzieli 13 grudnia 1981 r. powodują opóźnienie w zatrudnieniu w redakcji Głosu… W. Cieślewicz wciąż ma nadzieję, że już niedługo będzie dziennikarzem… W dwumiesięcznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego, 13 lutego 1982 r. powodowany chęcią uczestnictwa w manifestacji przed Pomnikiem Poznańskiego Czerwca 1956 r. wraz z jednym ze swoich przyjaciół zjawia się w jego pobliżu. Nie przypuszcza, że najbliższe godziny, później minuty spowodują całkowite unicestwienie Jego życiowych planów. Kiedy około godziny 17.00-17.30 oddziały ZOMO z pałkami w rękach przystępują do rozpraszania demonstrantów, ci ratują się ucieczką. Wśród jest również W. Cieślewicz, który po dobiegnięciu na przystanek tramwajowy przy Placu Teatralnym obiera taktykę udawania podróżnego oczekującego na tramwaj. Nie zdaje sobie sprawy z faktu, że wśród biegnących za demonstrantami 5 bądź 6 funkcjonariuszy ZOMO znajduje się również liczący wówczas 20 lat funkcjonariusz o pseudonimie „Michu”, o którym jego koledzy mówią, że lepiej w takich sytuacjach mu nie wchodzić w drogę. To właśnie ta grupa ZOMO-wców przebiegając obok stojącego Wojtka, zaczyna uderzać go pałkami po głowie, po czym oddalają się biegnąc za innymi demonstrantami. Po kilku godzinach, po utracie przytomności rozpoczyna się heroiczna walka o życie Cieślewicza. Nie opuszczają GO najbliżsi.

Choć o wydarzeniach z 13 lutego 1982 r. powszechnie mówiono w Poznaniu o tym, że funkcjonariusze ZOMO pobili młodego człowieka, co więcej wśród funkcjonariuszy poznańskiego ZOMO wymieniano personalia tych, którzy bili, jednak prowadzone wówczas śledztwo nie doprowadziło do ukarania sprawców. 2 tygodnie później, nie odzyskawszy przytomności W. Cieślewicz umiera w jednym z poznańskich szpitali. 6 marca 1982 r. zostaje pochowany na cmentarzu parafialnym w Kcyni. W ostatniej drodze uczestniczą liczne rzesze przyjaciół Tragicznie Zmarłego. Grupa kolegów niesie na swoich ramionach trumnę z ciałem Wojtka pokonując tak całą trasę konduktu pogrzebowego. Pogrzeb Wojciecha Cieślewicza zostaje obstawiony przez grupę tajniaków i funkcjonariuszy SB obawiających się ewentualnych demonstracji. Grób pokrywają niezliczone ilości kwiatów, wiązanek i wieńców. Na niektórych szarfach widnieją symbole Solidarności. Najbliższe lata dla rodziny to czas dochodzenia do prawdy, zadawania pytań.

Z okazji kolejnych rocznic tragicznej śmierci W. Cieślewicza środowisko kcyńskiej Solidarności na Jego grobie składa wiązanki kwiatów, w kcyńskim kościele odprawiane są msze św. w intencji Wojtka. Okres transformacji ustrojowej w Polsce powoduje, że można było postawić przed wymiar sprawiedliwości o kilka lat starszego „Micha” – wtedy już byłego funkcjonariusza ZOMO, którego miano personalnie wskazywać jako tego, który bił W. Cieślewicza. Oskarżony, zasłaniający się złym stanem zdrowia, niepamięcią, depresją, nigdy nie poniósł odpowiedzialności za czyn, którego miał się dopuścić. Jeśli żyje, dziś ma około 60 lat, być może jest przykładnym mężem, ojcem, dziadkiem… A W. Cieślewicz… chciał być dziennikarzem, mężem, w przyszłości ojcem, później dziadkiem. Przeszedł do historii jako Ofiara Stanu Wojennego. Dziś w Kcyni nie ma już nikogo z Jego rodziny.

Jednym z pierwszych, którzy podjęli się próby odtworzenia tragicznej historii młodego dziennikarza był nieżyjący już bydgoski historyk Sebastian Malinowski, który przekazał mnie wyniki swoich badań, ustaleń. Po śmierci Sebastiana podjąłem się dokończenia tego, czego nie dokończył Sebastian. Owocna wymiana korespondencji z Bratem Wojtka, p. Pawłem, historykami oddziału poznańskiego Instytutu Pamięci Narodowej spowodowały możliwość dogłębnego przeanalizowania bogatego materiału źródłowego, powstanie kilku publikacji na temat Wojciecha Cieślewicza. Co roku uczniowie naszej Szkoły składają hołd swojemu Starszemu Koledze, którego nie dane było Im poznać, o życiu którego mogą dowiedzieć się z relacji starszych, z publikacji. W budynku Szkoły Podstawowej przy ul. Bolesława Pobożnego znajduje się jedyne w Kcyni oprócz Grobu, miejsce upamiętniające Wojciecha Cieślewicza.

 Nie inaczej było i w tym roku. Kultywując pamięć o naszym tragicznie zmarłym Absolwencie w piątek 13 grudnia bieżącego roku wraz z Dyrekcją Szkoły Katarzyną Kluczyńską oraz grupą Uczniów ZST w Kcyni udaliśmy się na Miejsce Wiecznego Spoczynku Wojciecha Cieślewicza, by oddać hołd Jemu oraz wszystkim śmiertelnym ofiarom stanu wojennego. Gdyby nie wydarzenia z 13 grudnia 1982 r., być może w minioną sobotę, 14 grudnia Wojciech Cieślewicz obchodziłby 38 rocznicę rozpoczęcia pracy w Głosie Wielkopolskim.

Marcin Lisiecki